Świat, malarstwo, fotografia, literatura i inspiracje z tego wynikające

poniedziałek, 6 lutego 2012

Kolor cz. II

Z kolorami skojarzył mi się wiersz K.K. Baczyńskiego Znów wędrujemy. Przepiękną interpretację tych słów można usłyszeć w piosence G. Turnaua pod tym samym tytułem. Warto jej wysłuchać, ponieważ wzbudza tęsknotę za czymś pięknym i nieokreślonym równocześnie.  Być może wiersz Baczyńskiego jest mi tak bliski, ponieważ ukazane jest w nim zbliżone do mojego postrzeganie świata: zachwyt nad różnorodnością zjawisk oraz dostrzeganie tego, obok czego niektórzy przechodzą obojętnie.







"Znów wędrujemy ciepłym krajem
Malachitową łąką morza
Ptaki powrotne umierają
Wśród pomarańczy na rozdrożach …"

Krajobraz opisany przez poetę  nasączony jest niezwykłymi barwami, właściwie całą ich paletą, poprzez malachit, zielony, pomarańczowy, szary i fioletowy, po perłowy. Autor potrafił również doskonale oddać atmosferę sytuacji, w której znalazł się podmiot liryczny. Tętniąca życiem i obfita w owoce przyroda oraz ciepłe letnie wieczory „wiatrem sparzone jak pokrzywą” opisane w wierszu powodują, że przenosimy się w tamto miejsce, czujemy intensywniej, a otaczająca nas rzeczywistość działa na wszystkie nasze zmysły równocześnie. Pobudza nas. Ten fakt może również skłonić do interpretacji tego wiersza jako erotyku.







Dzisiaj ciąg dalszy intensywnych barw przyrody, jednak bez krajobrazów, które zostawiam na wiosnę.






czwartek, 26 stycznia 2012

Kolor cz. I

Ostatnio zrobiło się tutaj trochę czarno – biało, a nawet szaro, więc chyba czas pomyśleć o kolorach.  Kiedyś oglądałam nadany przez pewną stację tematyczną program dokumentalny, poświęcony właściwościom światła. Przypomniały mi się wówczas odległe już lekcje fizyki, na których oglądaliśmy wiązkę światła rozszczepioną przez pryzmat, a nauczyciel tłumaczył, że człowiek widzi tylko wąski zakres światła, którego najpełniejszym odbiciem jest właśnie tęcza. Jednak mimo tak małego zakresu mamy przecież niesamowite bogactwo barw, tonów i odcieni. Cała ta paleta powoduje, że świat jest różnorodny i atrakcyjny, ale nie tylko na to mają wpływ kolory. Naukowcy dowodzą, że barwy mogą oddziaływać na nasze samopoczucie i nastrój, a prawie każdy z nas ma ulubiony kolor, którym lubi się otaczać i który podobno jest odzwierciedleniem naszej osobowości.



Poszczególnym kolorom przypisuje się również określoną symbolikę. Złoty jest kolorem królewskim, czerwony kojarzony jest z agresją, krwią, a zielony z nadzieją. W wierszach  K.K. Baczyńskiego zielony, będący kolorem natury, był ostoją w przerażających czasach wojny. To w przyrodzie poeta bardzo często szukał ucieczki przed traumatycznymi doświadczeniami, szukał spokoju i śladu istnienia Boga:

Poszukaj tam, w splątanych burzach traw,
w naczyniach roślin napełnionych życiem,
gdzie w kroplach deszczu czeka cię odbicie
Boga żywego w łunach żywych barw.
(K.K. Baczyński *** [Nie stój u ciemnych świata wód])



W tamtych czasach przyroda była wręcz obrazem raju, w którym mógł się schronić człowiek przed koszmarem wojny.  To przyroda, jej cykliczność i odradzanie pozwalały wierzyć, że życie przetrwa, nie zostanie unicestwione:

Nic gruzy. Dwułodygą wyrośniem,
dwugłosem zielonym światła,
podobni chmurom i sośnie,
kwiatom płynącym na tratwach,
gdy rzeka wilgocią śliska
jest tonem światła – kołyska.
(K.K. Baczyński Wyroki)



Zieleń dawała więc nadzieję, bo w niej kryło się życie. Podobnie dzieje się dzisiaj, gdy po zimie wszyscy czekamy na odrodzenie się przyrody , która zaczyna nieśmiało, od małych pączków i kępek trawy, by zakończyć wielką eksplozją życia. Wtedy czujemy energię i siłę, gotowi jesteśmy do podejmowania nowych wyzwań, bo również w nas coś się odradza.

Dzisiaj skupiłam się na kolorze zielonym, ponieważ jest jednym, z moich ulubionych. Wykorzystałam coś, co akurat miałam pod ręką. 






wtorek, 17 stycznia 2012

Rzeczy niezwykłe cz. II

Obserwację przedmiotów nieistotnych, zabawę tymi rzeczami (tym razem już bez wynoszenia ich na piedestał) i przede wszystkim zabawę słowem i skojarzeniem, można zaobserwować w wierszach katalońskiego poety Joana Brossy.

Joan Brossa

Droga

Ślady wołów wyglądały tak:
      C      C      C      C
            C      C      C      C
Po drugiej stronie musiała być
obora.


Rękawiczki

Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć.
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć.
Pięć i sześć: jedenaście palców.

***
Kotlet z ziemniakami 20
Anyżówka 4
Dwie kawy 7
Lody na deser 6
Wino 12
Obsługa 17,85
Portfel.

Artysta ten zajmował się również sztukami plastycznymi. Zestawiał ze sobą obce, niepasujące do siebie przedmioty, bawiąc się ich znaczeniem i przeznaczeniem oraz przygotowywał instalacje. Efekty jego pracy możemy zobaczyć na stronie:


A ja dzisiaj przyjrzałam się innemu przedmiotowi. 






poniedziałek, 16 stycznia 2012

Rzeczy niezwykłe cz. I

Codziennie funkcjonujemy wśród setek, a nawet tysięcy rzeczy – przedmiotów, można by powiedzieć  przyziemnych. Nie zwracamy na nie uwagi, ponieważ wychodzimy z założenia, że na nią nie zasługują, już się do nich przyzwyczailiśmy, służą nam do wykonywania najprostszych czynności. Czasem  jednak warto się im przyjrzeć, pochylić się nad nimi chociaż przez chwilę, bo przecież ich kształty i skojarzenia, jakie w nas wywołują, mogą się zmieniać jak w kalejdoskopie. Może to się wydać głupie i dziecinne, takie przyglądanie się łyżce czy pokrywce, ale taka chwilowa zmiana punktu widzenia może nas uwrażliwić na otaczający świat.

Na taką chwilę zatrzymana zdobył się Miron Białoszewski, który poświęcił cykl swoich wierszy przedmiotom banalnym.  W wierszu Szare eminencje zachwytu przedmiotami godnymi uwagi, wręcz dostojnymi (eminencje) uczynił łyżkę durszlakową, którą obraca i ogląda pod światło oraz piec, któremu przygląda się z każdej strony. Do  czego doprowadziły te obserwacje?

Miron Białoszewski

Szare eminencje zachwytu

Jakże się cieszę, 
że jesteś niebem i kalejdoskopem, 
że masz tyle sztucznych gwiazd, 
że tak świecisz w monstrancji jasności, 
gdy podnieść twoje wydrążone 
pół-globu 
dokoła oczu, 
pod powietrze. 
Jakżeś nieprzecedzona w bogactwie, 
łyżko durszlakowa!

Piec też jest piękny: 
ma kafle i szpary, 
może być siwy, 
srebrny, 
szary - aż senny... 
a szczególnie kiedy 
tasuje błyski 
albo gdy zachodzi 
i całym rytmem swych niedokładności 
w dzwonach palonych 
polanych biało 
wpływa w żywioły 
obleczeń monumentalnych.







poniedziałek, 9 stycznia 2012

Śnieg cz. II

Pierwsze moje skojarzenie ze śniegiem to oczywiście Syberia. Polakom niestety nazwa tej krainy przypomina miejsce katorgi i zsyłki rodaków w czasach zaborów i w czasie II wojny światowej. Siarczysty mróz, śnieg i bezkresne przestrzenie uniemożliwiały ucieczkę i były zabójcami Polaków. Ci, którzy przetrwali, codziennie zmagali się z niebezpieczną i wrogą człowiekowi przyrodą. Motyw Syberii bardzo często pojawiał się w sztuce polskiej:



Artur Grottger Pochód na Sybir 1866
Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie



Po śniegu, coraz ku dzikszej krainie
Leci kibitka jako wiatr w pustynie;
I oczy moje jako dwa sokoły
Nad oceanem nieprzejrzanym krążą,
Porwane burzą, do lądu nie zdążą/
A widzą obce pod sobą żywioły,
Nie mają kędy spocząć, skrzydła zwinąć,
W dół patrzą, czując, że tam muszą zginąć.
(A. Mickiewicz –Droga do Rosji, Dziady cz. III)





Artur Grottger Sybir 1861-1862



Oko nie spotka ni miasta, ni góry,
Żadnych pomników ludzi ni natury;
Ziemia tak pusta, tak nie zaludniona,
Jak gdyby wczora wieczorem stworzona.
(A. Mickiewicz)




Witold Pruszkowski Na zesłanie w Sybir, ok. 1893
Lwowska Galeria Sztuki



(…) Po polach białych, pustych wiatr szaleje,
Bryły zamieci odrywa i ciska,
Lecz morze śniegów wzdęte nie czernieje,
Wyzwane wichrem powstaje z łożyska
I znowu, jakby nagle skamieniałe,
Pada ogromne, jednostajne, białe.
Czasem ogromny huragan wylata
Prosto z biegunów; niewstrzymany w biegu
Aż do Euxinu równinę zamiata,
Po całej drodze miecąc chmury śniegu;
Często podróżne kibitki zakopie…
(A.Mickiewicz)


Bezkresne białe przestrzenie mogą zachwycać swoim ogromem, ale przede wszystkim budzą przerażenie. Śnieg tłumi wszystkie dźwięki i powoduje, że człowiek czuje się w takim miejscu jak w krainie umarłych, zniekształca kontury i utrudnia orientację w przestrzeni. Zmaganie się z tą siłą przyrody wydobywa w człowieku prawdziwe oblicze jego duszy.



Podobne wrażenie ta dzika kraina zrobiła na podróżniku Jacku Pałkiewiczu, który – oczywiście dobrowolnie, realizując swoją pasję – postanowił przemierzyć zimą 1300 kilometrową odległość pomiędzy Jakuckiem a Ojmiakonem. Swoją przygodę Pałkiewicz opisał w książce Syberia. Wyprawa na biegun zimna. Ta wyprawa wymagała od jej uczestników wielkiej wytrwałości, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Autor ukazał w swojej relacji liczne niebezpieczeństwa czyhające na podróżników, spowodowane warunkami klimatycznymi i zjawiskami przyrodniczymi, nie występującymi nigdzie indziej.

„Zmęczenie, niewygody chwile strachu, wszystko to nakłada się w coraz większym stopniu na naszą psychikę. Pośród głębokiej nocy słyszę przerażający krzyk Igora, który woła o pomoc. Okazuje się, że śniła mu się zmora wczorajszego dnia, kiedy spadł z ostatnich sań i nie zdążył już dogonić konwoju. Nikt na początku nie zauważył jego nieobecności i dopiero po kilku godzinach wróciliśmy z Andriejem do miejsca wypadku. Bez szuby, która została w konwoju, ostatkiem już sił brnął w głębokim śniegu. Na pytanie, jak się czuje, odpowiedział słabym głosem "niczewo", wszystko dobrze, jest jego stałym zwrotem w każdej sytuacji.” 





sobota, 24 grudnia 2011

Śnieg cz. I

Dzisiaj tak szybko, ponieważ atmosfera nie sprzyja siedzeniu przed komputerem, a dzisiaj rano zainspirował mnie oczywiście śnieg.  W tym roku towar raczej deficytowy, ale ja akurat na to nie narzekam. Owszem lubię ten biały puszek w mroźne słoneczne zimy, gdy wszystko staje się baśniowe, ciche i tajemnicze, nie lubię jednak błota, przemokniętych butów i brudu uwidaczniającego się wtedy, gdy śnieg zaczyna topnieć.
W tym dniu jednak nie wypada narzekać, więc życzę wszystkim wiele radości, miłości i pokoju w sercu. Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia.

A do śniegu jeszcze wrócimy J


Baśniowa i nieskazitelnie cicho-biała droga na Klimczok






wtorek, 20 grudnia 2011

Góry cz. II

Gdy czytam wiersze polskich modernistów Tetmajera i Kasprowicza, literackich odkrywców tatrzańskiej przyrody, tak jak ja zafascynowanych górami, ale ponad sto lat wcześniej, zawsze oczyma wyobraźni i wspomnień widzę te miejsca, do których udało mi się dotrzeć. Zadziwiające jest to, że tyle lat minęło od czasu, gdy przemierzałam te szlaki, a widoki nadal wyryte są w mojej pamięci.


Rohacskie Plesa


Widok ze Spalenej Doliny w stronę Banikova


Rohacskie Plesa

Zanim głębiej poznałam impresjonizm, odkryłam go w górskich krajobrazach, w skalnych odcieniach szarości i mieniących się światłem stawach: Czarnym Gąsienicowym, Morskim Oku, Pięciu Stawach Polskich.  Wsłuchiwałam się w usypiający szum górskich potoków i odgłosy kamieni zrzucanych przez kozice.


Spotkanie na Siodłowej Drodze

Taki tam spokój... Na gór zbocza 
światła się zlewa mgła przezrocza, 
na senną zieleń gór. 



Szumiący z dala wśród kamieni 
w słońcu się potok skrzy i mieni 
w srebrnotęczowy sznur. 

Ciemnozielony w mgle złocistej 
wśród ciszy drzemie uroczystej 
głuchy smrekowy las. 



Na jasnych, bujnych traw pościeli 
pod słońce się gdzieniegdzie bieli 
w zieleni martwy głaz. 

Na ścianie nagiej, szarej, stromej, 
spiętrzone wkoło skał rozłomy 
w świetlnych zasnęły mgłach. 



Ponad doliną się rozwiesza 
srebrzystoturkusowa cisza 
nieba w słonecznych skrach. 



Patrzę ze szczytu w dół: pode mną 
przepaść rozwarła paszczę ciemną, 
patrzę w dolinę, w dal: 

i jakaś dziwna mnie pochwyca 
bez brzegu i bez dna tęsknica, 
niewysłowiony żal... 

(Kazimierz Przerwa-Tetmajer Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej)


Widok na Tatry i Giewont


Górskie kwiaty. To dziwne, ale nigdzie na szlaku nie widziałam dzikiej róży, której Kasprowicz poświęcił cykl sonetów.